Obecnie na każdym kroku mówi się o kolejnych narzędziach i przełomowych modelach AI – ludzie jak zdarta płyta powtarzają, że sztuczna inteligencja wkrótce zmieni wszystko. Jednak my – deweloperzy – doskonale wiemy, że między efektownym demem a rozwiązaniem działającym skutecznie na produkcji jest ogromna przepaść.
Celem tego artykułu nie jest więc opowiadanie o „magii AI”. Zamierzam zabrać Was za kulisy, pokazać realne życie tych technologii: głośne porażki, przyczyny problemów i – co najważniejsze – podpowiedzieć, jak korzystać z AI mądrze, bezpiecznie i skutecznie.
Przepaść generatywnej AI
Na co dzień żyjemy w bańce informacyjnej. Z każdej strony słyszymy o rewolucji AI, o asystentach, którzy zrobią za nas połowę pracy. Rzeczywistość jest jednak bardziej brutalna.
Raport MIT „The GenAI Divide1” pokazuje, że aż 95% korporacyjnych wdrożeń AI kończy się porażką. „Porażka” oznacza brak mierzalnego zwrotu z inwestycji – zero wpływu na wyniki finansowe. Miliardy dolarów trafiają w próżnię, a tylko 5% firm osiąga realne korzyści.
Raport definiuje „przepaść generatywnej AI”: mówi o istnieniu elitarnej grupy 5% firm, które wdrażają AI z sukcesem, zarabiają miliony i zdobywają przewagę konkurencyjną, podczas gdy pozostałe 95% utknęło w martwym punkcie.
Na czym polega paradoks tej sytuacji? Ponad 80% firm testowało narzędzia takie jak ChatGPT czy Copilot, a wielu z nas używa ich codziennie do pisania maili czy podsumowań spotkań. Zatem skoro narzędzia AI są tak powszechne, dlaczego korporacyjne wdrożenia tak często zawodzą?
Luka w uczeniu się
Większość korporacyjnych systemów AI jest statyczna – nie uczy się na podstawie interakcji z użytkownikiem, nie pamięta kontekstu ani stylu pracy. Za każdym razem wszystko trzeba tłumaczyć od nowa.
Wyobraźmy sobie prawnika w dużej firmie: AI może przygotować szkic prostego pisma – świetnie. Ale czy powierzyłby jej przygotowanie kluczowej, wartej miliony umowy? Nie – model nie pamięta poprzednich poprawek ani preferencji klienta, więc popełnia te same błędy.
W raporcie MIT wyróżniono trzy główne wzorce porażki:
- Przepaść między pilotażem a produkcją – z 60% firm, które zaczynają rozważać wdrożenie AI, tylko 5% dociera do pełnego wdrożenia. Projekty umierają, bo nie działają w realnym świecie biznesu.
- Gospodarka cienia (Shadow AI) – pracownicy korzystają z prywatnych narzędzi, nawet jeśli oficjalne wdrożenia zawodzą. Popyt na AI jest ogromny, ale firmowe systemy często nie spełniają oczekiwań.
- Pułapka „build vs buy” – gotowe rozwiązania kupowane od partnerów mają 67% szans na sukces, projekty tworzone od zera w firmie – tylko 33%.
Raporty o AI – jak je czytać
95% porażek według MIT może robić wrażenie, ale warto spojrzeć szerzej:
- BCG podaje, że 80% wdrożeń AI spełnia lub przekracza oczekiwania.
- Google Cloud twierdzi, że 74% firm odczuwa zwrot z inwestycji w ciągu pierwszego roku.
- Boston Consulting Group wskazuje, że 26% firm generuje realną wartość biznesową jako liderzy AI.
Różnice wynikają głównie z definicji sukcesu. MIT postawił poprzeczkę bardzo wysoko: sukces = pełne wdrożenie AI na produkcji z bezpośrednim wpływem na rachunek zysków i strat. Inne badania przyjmują bardziej praktyczne kryteria, jak poprawa produktywności, redukcja kosztów czy usprawnienie procesów.
Gdy AI zawodzi: przykład Air Canada
W 2022 roku świat obiegła historia Jacka Moffatta, która stała się podręcznikowym przykładem tego, co może pójść nie tak, gdy firmy zbyt ufają sztucznej inteligencji. Pan Moffatt podróżował w związku ze śmiercią babci i chciał skorzystać ze zniżki dla osób podróżujących na pogrzeb bliskiej osoby – tzw. bereavement fares. Na stronie Air Canada nie znalazł jednak jasnych informacji, więc postanowił zapytać chatbota.
Asystent AI odpowiedział pewnym głosem: należy kupić bilet w pełnej cenie, a w ciągu 90 dni można złożyć wniosek o zwrot części kosztów. Chatbot nawet podał link do odpowiedniego formularza. Brzmiało wiarygodnie – pan Moffatt zaufał systemowi i kupił bilet za ponad 1600 dolarów.
Po podróży złożył wniosek o zwrot i… spotkała go odmowa. Zgodnie z polityką Air Canada zniżki nie przysługiwały po odbyciu podróży. Rozpoczęła się wielomiesięczna wymiana maili, która ostatecznie trafiła do sądu.
Air Canada próbowała bronić się dwoma, delikatnie mówiąc, kontrowersyjnymi argumentami:
- Chatbot to osobny byt – firma twierdziła, że nie odpowiada za treści generowane przez AI. Sąd odrzucił ten argument, stwierdzając, że chatbot jest integralną częścią strony i to firma odpowiada za jego komunikaty.
- Klient powinien sam sprawdzić regulamin – skoro prawdziwa informacja znajdowała się w innym miejscu witryny, to klient był winny. Sąd również odrzucił ten argument, pytając: dlaczego użytkownik miałby zakładać, że jedna część strony jest bardziej wiarygodna niż druga?
Ostatecznie Air Canada przegrała proces i musiała zwrócić pieniądze. Kwota była symboliczna, ale sprawa stała się precedensem – pokazała, że firma odpowiada za błędy AI tak samo, jak za każdą inną treść publikowaną w serwisie.
Ta historia pokazuje dwie fundamentalne prawdy:
- Odpowiedzialność nie może być delegowana na technologię – niezależnie od tego, jak „inteligentne” wydaje się narzędzie, firma odpowiada za jego działanie i konsekwencje.
- Halucynacje są nieodłączną cechą modeli językowych – AI potrafi generować wiarygodnie brzmiące, ale nieprawdziwe informacje. Rolą inżynierów i menedżerów jest projektowanie mechanizmów zabezpieczających (tzw. guardrails), które minimalizują ryzyko wpadek.
W praktyce balans jest trudny. Zbyt słabe zabezpieczenia prowadzą do kompromitujących błędów, zbyt mocne – jak w przypadku specjalistycznego chatbota Microsoftu do Minecrafta, który większość pytań kończył odpowiedzią „nie wiem” – sprawiają, że narzędzie staje się bezużyteczne.
Jak działają modele językowe i co to oznacza w praktyce
Duży model językowy (LLM) w istocie jest zaawansowanym systemem autouzupełniania tekstu. Jego podstawowe zadanie jest proste – przewidzieć, jakie słowo powinno pojawić się następne w danym ciągu. Wszystko inne, co wydaje się „inteligencją” – pisanie kodu, tworzenie streszczeń, generowanie prezentacji – jest efektem ubocznym tej jednej funkcji, działającej na niewyobrażalną skalę.
Przełom: transformery
W 2017 roku pojawiła się przełomowa praca naukowa Attention is All You Need, wprowadzająca architekturę transformera. W przeciwieństwie do wcześniejszych modeli, które czytały tekst sekwencyjnie i łatwo „zapominały” wcześniejsze słowa, transformery analizują wszystkie wyrazy jednocześnie. Dzięki mechanizmowi self-attention potrafią powiązać ze sobą istotne informacje w całym zdaniu. Przykład? W zdaniu „Michał, siedząc na krześle, jadł pizzę pepperoni. To był jego ulubiony smak” słowo „to” zostanie powiązane z „pizzą”, a nie z „krzesłem”, ponieważ kontekst dotyczy jedzenia. Dzięki temu modele zaczynają „rozumieć” język – przynajmniej w sensie statystycznym.
Jak modele się uczą?
Proces uczenia LLM składa się z dwóch głównych etapów:
- Pre-training – model „zamyka się” na wiele miesięcy w ogromnych zbiorach danych, obejmujących niemal cały internet, książki, artykuły czy Wikipedię. Uczy się gramatyki, faktów i stylów pisania, ale przyswaja też błędy, uprzedzenia i toksyczne treści.
- Fine-tuning – czyli „szkoła dobrych manier”. Model jest dostosowywany do użytecznego i bezpiecznego działania z wykorzystaniem RLHF (Reinforcement Learning with Human Feedback). Trenerzy oceniają generowane odpowiedzi, wskazują najlepsze i najgorsze, a model uczy się preferencji ludzi. Efekt? Model potrafi odpowiadać w sposób użyteczny, ale nie poszerza swojej wiedzy – jedynie filtruje zachowania.
Najważniejsza lekcja: LLM przewiduje kolejne słowa. Wszystko inne to efekt uboczny, nie „magia” ani prawdziwe zrozumienie.
Rewolucja w procesie tworzenia aplikacji
Tradycyjny proces tworzenia aplikacji bywa długi i kosztowny: pomysł → spotkania → specyfikacje → makiety → development → pierwsza wersja. AI radykalnie skraca ten cykl. Narzędzia typu Uizard czy Visily potrafią zamienić opis tekstowy w interaktywny prototyp.
Co to oznacza dla deweloperów? Żadne narzędzie AI z całą pewnością nie zastąpi programistów, ale definitywnie zmieni proces ich pracy. Dzięki sztucznej inteligencji działy biznesowe będą w stanie samodzielnie tworzyć proste narzędzia, dużo łatwiej też o dostarczenie lepszych jakościowo prototypów. Programiści mogą wówczas skupić się na tym, co naprawdę trudne i wartościowe: logice biznesowej, architekturze, wydajności i bezpieczeństwie.
Jednocześnie zmienia się charakter błędów – mniej literówek i drobnych pomyłek, a zarazem więcej fundamentalnych problemów w architekturze i luk bezpieczeństwa. Tu pojawia się także pewna pułapka psychologiczna, tzw. bias automatyzacji: ufamy maszynie, choć powinniśmy krytycznie weryfikować generowany kod.
Bezpieczne zastosowania narzędzi AI
Trzy złote zasady korzystania z AI
- Ty jesteś pilotem, nie pasażerem – krytycznie weryfikuj wszystko, co podpowiada AI.
- Nie ufaj – testuj – traktuj kod jakby napisał go nieznany stażysta i stosuj TDD.
- Dziel się – ale nie sekretami – korzystaj z bezpiecznych wersji enterprise lub self-hosted; nie wklejaj poufnych danych do publicznych narzędzi.
AI w codziennej pracy – tryb research
Coraz częściej AI wspiera nie tylko w generowaniu kodu, ale także w szybszym znajdowaniu informacji. Tryb research w ChatGPT pozwala zadawać pytania w naturalnym języku, a model przeszukuje setki źródeł, analizuje je i zwraca streszczenie wraz z linkami. To znacznie skuteczniejsze niż klasyczne wyszukiwanie po słowach kluczowych.
RAG – Retrieval-Augmented Generation
RAG to z kolei przykład bezpiecznego zastosowania AI w pracy z dokumentacją. Model nie zgaduje z pamięci, lecz korzysta wyłącznie z wybranych fragmentów naszej dokumentacji, co daje trzy korzyści:
- Kontrola – odpowiedzi pochodzą wyłącznie z naszych danych,
- Wiarygodność – każda odpowiedź wskazuje źródło,
- Aktualność – zmiany w dokumentacji są natychmiast widoczne.
W praktyce oznacza to szybkie odpowiedzi, krótszy onboarding i dokumentację, która staje się żywym, interaktywnym narzędziem, a nie cmentarzyskiem PDF-ów.
Podsumowanie – trzy rzeczy do zapamiętania
Trzeba pamiętać, że AI to potężne narzędzie, ale nie magiczna różdżka – większość porażek wynika z ludzkich błędów. Kluczowe jest zatem zrozumienie, że AI przewiduje słowa, a nie myśli, dlatego zawsze potrzebny jest nasz krytyczny nadzór. Najwięksi zwycięzcy tej rewolucji zaczynają od realnych problemów, pytając: „Jaki problem mogę rozwiązać?”, zamiast zastanawiać się, w jaki jeszcze obszar „wcisnąć” AI. Traktujmy AI jak sprytnego partnera: uczmy się, testujmy, eksperymentujmy i skupiajmy się na tym, co naprawdę przynosi wartość.
Jeżeli myślisz o wdrożeniu rozwiązania opartego na AI w swojej organizacji i chcesz mieć pewność, że będzie skuteczna w działaniu, wypełnij poniższy formularz. Nasi specjaliści chętnie wesprą Cię w kolejnych krokach.